O polityce, społeczeństwie i gospodarce...

O polityce, społeczeństwie, gospodarce i ludzkiej duszy...

"Wśród ludzi rozpowszechnił się głupi zwyczaj mówienia o ortodoksji jako o czymś ciężkim, nudnym i bezpiecznym. A przecież nigdy nie istniało nic bardziej niebezpiecznego i podniecającego niż ortodoksja" G. K. Chesterton

poniedziałek, 29 grudnia 2014

Nowoczesny patriotyzm czyli jak pozostać pucybutem Zachodu?

Współcześnie w wielu środowiskach, uważających się za patriotyczne, lansowany jest pogląd, że mamy czasy pokoju, czasy jakiegoś nowego patriotyzmu. „Nowoczesny patriotyzm” to już nie walka o wolność, którą rzekomo posiadamy ale bycie dobrym uczniem, później pracownikiem i wreszcie płatnikiem podatków. Poglądy te wybrzmiewają również w środowiskach harcerskich. Jest tutaj jakiś duży rozdźwięk, przepaść. Po formacji, która przygotowuje do twórczego przetwarzania rzeczywistości, trudno zadowolić się zupełnie bezpłodną posadką w międzynarodowej korporacji, w której najważniejszą twórczością jest przezwyciężanie ograniczeń wewnętrznych procedur. Absolwent po skończeniu studiów zderza się ze ścianą. Pracodawcy w Polsce bardzo często sami nie mają zdolności twórczego myślenia w związku z tym takie cechy nie są w ogóle zauważane czy doceniane. Mało kto w praktyce zwraca uwagę na najcenniejsze cechy charakteru u pracownika. Liczy się tylko suche doświadczenie, które nic nie mówi o tym, z kim rzeczywiście mamy do czynienia. A przecież zdolny pracownik może się nauczyć wielu rzeczy w mig. Jeśli doda do tego swoją inwencję twórczą, może się okazać, że w krótkim czasie okaże się dla firmy dużą wartością dodaną. Ale nie o tym chciałem pisać…

W pierwszym zdaniu pada sugestia, że jesteśmy wolni. Mamy czasy pokoju, zatem jesteśmy wolni, czyż nie? Ale prawda jest taka, że nie jesteśmy już tym wolnym, dumnym narodem, którym byliśmy w XV-stym czy XVI-stym wieku. Co się z nami stało? Co czyni nas ludźmi mentalnie wolnymi? Co zawsze stanowiło o wolności i dumie naszego narodu?

Po pierwsze własność i niezależność finansowa. W pierwszej Rzeczypospolitej mieliśmy zamożne elity, które czuły się gospodarzami w naszym państwie. Rody te były na tyle zamożne, że to one finansowały rozwój naszej kultury, edukacji, wojskowości. Wreszcie to one dawały zatrudnienie ogromnej części naszego społeczeństwa. Nie musieliśmy otrzymywać żadnych dotacji na rozwój. Szereg powstań narodowych, później nacjonalizacja w II RP (tzw. reforma rolna), II wojna światowa i wreszcie PRL były konsekwentną likwidacją niezależności finansowej Polaków, poprzez ograbianie jej arystokracji i warstwy średniej. Teoretycznie po przekształceniach lat 80-tych wszystko wróciło do narodu. Niestety w wyniku tzw. dzikiej prywatyzacji ogromna część tego majątku została rozkradziona w taki sposób, że duża część własności, mam na myśli szczególnie aktywa, przeszła w ręce podmiotów zewnętrznych, które nigdy nie będą dbały o interesy Polaków. Ich interesem będzie to aby Polacy zarabiali jak najmniej, aby byli w dalszym ciągu tanią siłą roboczą, pucybutami „nowoczesnej” Europy. Nie możesz być wolnym człowiekiem jeśli boisz się głośno wyrażać swoje poglądy z powodu możliwości utraty pracy. Nie możesz być wolnym człowiekiem, jeśli ograniczony korporacyjnymi procedurami, nie masz możliwości wniesienia twórczego wkładu w rozwój naszej umiłowanej Ojczyzny. Nie możesz być wolny jeśli masz duży kredyt konsumpcyjny do spłacenia (np. za mieszkanie), Twoim jedynym środkiem utrzymania jest praca na etacie i co miesiąc drżysz o to czy będziesz miał na spłacenie kolejnej raty...

Po drugie zdolność do obrony. Jak mówi rzymskie przysłowie: „Jeśli chcesz pokoju, szykuj się do wojny”. Właściwie tym jednym powiedzeniem można by zamknąć usta wszystkim pacyfistom twierdzącym, że mamy czasy pokoju i w związku z tym walka o wolność to nie nasza brożka. Chcemy pokoju? Bądźmy przygotowani na wojnę! Bądźmy lepiej przygotowani niż w ‘39-tym! Przez jakiś czas mogło się wydawać, że nastały już czasy wiecznego pokoju (w naszej części świata), że oto koniec historii. Wydarzenia na Ukrainie pokazują, że to był tylko miraż. Dlaczego nasi przodkowie czuli się wolnymi? Ano dlatego, że potrafili władać szablą, czego niejednokrotnie dokazywali ale w szczególności dlatego, że bardziej bali się z hańby niż śmierci. Jak to powiedział Pan nasz Jezus Chrystus: „Nie bójcie się tych, którzy zabijają ciało, lecz duszy zabić nie mogą”. Jeśli się boisz o swoje życie, już jesteś martwy. Na tym polegała wyższość moralna i militarna naszych przodków, dzięki której niejednokrotnie wygrywali z wielokrotnie liczniejszym przeciwnikiem, że nie bali się. Walczyli z poczucia obowiązku, odpowiedzialności, dla chwały nieśmiertelnej, a nie z lęku przed carskim batem. Walczyli całymi sobą gdyż byli ludźmi wolnymi, a nie niewolnikami. Oczywiście niepotrzebne narażanie życia jest głupotą, nieroztropnością, którą nasi rodacy popisywali się wielokrotnie. Tutaj powinniśmy wyciągnąć lekcję i nie szafować zbyt łatwo życiem naszej młodzieży. Jaką sytuację mamy dziś? Jesteśmy jednym z najbardziej rozbrojonych krajów Europy, kompletnie niezdolnym do obrony swoich obywateli w przypadku agresji z zewnątrz. Spójrzmy na moralne mężczyzn, którzy w sposób szczególny są powołani do zapewnienia bezpieczeństwa swoim najbliższym. W Polsce średnio jedna osoba na sto posiada legalnie broń. Wyobrażacie sobie naszych przodków, którym król zabrania posiadać broń bez zezwolenia? Wyśmiali by go! Mężczyzna, który nie umie sprawnie posługiwać się bronią, który nie czuje, że może być niebezpieczny dla wroga swojej rodziny, nie może czuć się w pełni wolnym człowiekiem! Teraz wyobraźcie sobie, że wchodzą moskale czy szkopy, gwałcą nasze żony i córki, a co my możemy zrobić? Powstanie? My nawet szabel nie mamy! Możemy co najwyżej bohatersko umrzeć. Nikogo nie obronimy, żaden uzbrojony oprawca z naszych rąk nie zginie…

Po trzecie zdolność niezależnego myślenia. Aby taka zdolność była rozwijana, nie wystarczy edukacja publiczna. Doświadczamy tego coraz mocniej, o nie! Edukacja publiczna została pomyślana (albo nieprzemyślana) w taki sposób aby każde dziecko włożyć w pewien szablon bez względu na płeć, talenty czy aspiracje. Edukacja w ustroju demokratycznym nie uczy nas krytycznego myślenia. W ogóle nie uczy nas myślenia. Można dojść do wniosku, że być może komuś właśnie na tym bardzo zależy aby w szkołach nie uczono myślenia. W szkołach, jeśli chodzi o myślenie polityczne, filozoficzne czy ideologiczne poznajemy tylko jeden sposób myślenia, jedną ocenę. Dowiadujemy się, że demokracja jest najlepszym systemem. Nikt się nie sili nawet aby zgłębić wady i zalety ustrojowe innych systemów. To samo dotyczy wielu innych spraw. W literaturze zawsze jest możliwa jedna obowiązująca ocena. Jest to owo gomrowiczowskie „Dlaczego Słowacki wielkim poetą był?”. To samo dotyczy historii. W szkole obowiązuje jedna ocena. Żadnej krytyki tej oceny, żadnej dyskusji. Całe nauczanie jest z jedną tezą. Pomijane są postawy edukacji klasyczne. Po co komu logika, poprawne formułowanie myśli? Po co filozoficzne przekonanie o ludzkich zdolnościach poznawczych? Mamy być tylko dobrymi pracownikami. Uniwersytety przekształca się dziś w wyższe szkoły zawodowe właśnie w tym celu. My nie jesteśmy od myślenia, my jesteśmy od czyszczenia obuwia.

Po czwarte świadomość swoich korzeni. Po co nam świadomość naszych korzeni? Człowiek dla swojego zdrowia duchowego i psychicznego potrzebuje znać swoje pochodzenie. Nikt nie chce być mentalnym sierotą. Sierota to jest „ktoś” bez żadnych odniesień do historii, tradycji, kultury, społeczeństwa, czyli właściwie „nikt”. Na historii naszych przodków budujemy swoją tożsamość. Im bogatsza jest ta historia, tym bogatsza może być nasza tożsamość. Państwom ościennym zależy na tym abyśmy budowali tożsamość co najwyżej na historii najnowszej, jako wiecznie upodlony aspirant w przedsionku zachodu, niczym pies merdający ogonem oczekujący jakiegoś okruchu ze stołu pana. Czymże jest owo zachwycanie się każdym słowem pochwały ze strony jakiegoś prominentnego polityka Zachodu, zaadresowanym do Polaków? Za co może nas pochwalić Niemiec czy Amerykanin? Czyż nie za to, że jesteśmy lojalnym i podległym sługą? Elity Zachodu wiedzą, że nasz naród ma wspaniałe tradycje kulturowe, tradycję siły moralnej, płynącej z wierności wierze katolickiej, wreszcie tradycje skutecznej wojskowości i dyplomacji. Nikt nie lubi konkurencji przy rozdawaniu kart dlatego nie należy oczekiwać, że jakiekolwiek czynniki zewnętrzne będą pomagały nam w odkrywaniu swojej wielkiej tożsamości. Wręcz przeciwnie. Nadal w mediach będą się starać nas upodlić, przedstawiając „polactwo” czy „sarmatyzm” w złym świetle jako coś wstecznego, wstydliwego, przynoszącego hańbę. Aby być wolnymi musimy uwolnić się od tych zewnętrznych ocen. Zróbmy wewnętrzny rachunek sumienia i czerpmy całymi garściami z naszej pięknej wspaniałej tożsamości!

Czyli jaki powinien być współczesny patriotyzm? Ano świadomy tego, że bez własności, bez zdolności militarnej, bez edukacji klasycznej i wreszcie bez znajomości własnych korzeni: wielkiego, europejskiego i katolickiego narodu, nie będziemy nigdy wolni!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz