O polityce, społeczeństwie i gospodarce...

O polityce, społeczeństwie, gospodarce i ludzkiej duszy...

"Wśród ludzi rozpowszechnił się głupi zwyczaj mówienia o ortodoksji jako o czymś ciężkim, nudnym i bezpiecznym. A przecież nigdy nie istniało nic bardziej niebezpiecznego i podniecającego niż ortodoksja" G. K. Chesterton

środa, 13 kwietnia 2011

Dlaczego Wietnamczyk jest bogatszy niż Polak?

Wbrew temu co się sądzi Wietnamczycy w swoim kraju wcale nie są biedniejsi niż Polacy mieszkający w Polsce. Wynika to z kilku powodów.

Bohater wywiadu: http://www.bankier.pl/wiadomosc/Tam-mieszkam-Wietnam-2307456.html – Mateusz Kotowski stara się porównać statystycznego pana Kowalskiego ze statystycznym panem Truongiem.

Pan Truong - oszczędności 30 tys. USD, dom za 340 tys. (wartość rynkowa), 3 motory średnio po 3 tys. każdy, córka na studiach w Nowej Zelandii, miesięczne wydatki pochłaniają około 60% zarobków.

Córka Pana Truonga zaopiekuje się rodzicami, kiedy będą starzy, dostanie dom, oszczędności, będzie znała dwa języki (mandaryński i angielski), wyjdzie za mąż wyłącznie za osobę z co najmniej porównywalnym posagiem.

Pan Kowalski - oszczędności 2 tys. USD na czarną godzinę, dom na 26-letni kredyt do spłacenia (własność banku), pomijam wartość rynkową, która w międzyczasie spadła, samochód 6 tys. na kredyt do spłacenia w 4 lata, córka w podstawówce na Tarchominie, dodatkowe zajęcia z języka angielskiego, brak ciekawych (jakichkolwiek) perspektyw emerytalnych (a jeśli zostanie kilka rat za dom do spłacenia?), wydatki miesięczne to 100% dochodów... balansując na linii spirali zadłużenia i wiecznego stresu.

Córka Pana Kowalskiego dostanie pracę w urzędzie miasta, nie będzie używać języka obcego, weźmie kredyt i wyjdzie za mąż za naczelnika gminy, z którym zamieszka w domu za kredyt na 30 lat...mieszkanie po rodzicach wolne od hipoteki odziedziczą dopiero wnuki... Ekonomia to również stan umysłu i zasady społeczne.


Nieruchomości są droższe niż w Polsce, samochody są dwukrotnie droższe z powodu zaporowych ceł, jak więc oni to robią? Ja radzą sobie ze swoim socjalizmem (Wietnam to republika socjalistyczna)?

Każdy oszczędza, a pieniądze krążą w ramach rodzin. W Wietnamie wszystko jest kupowane za pieniądze które zostały już zarobione i odłożone, tu się nie zaciąga w ogóle kredytów!

Rozmów tutaj nie prowadzi się w znanym nam zwyczaju: „Dzień dobry, robię to i tamto, to moja oferta, proponuję tyle i tyle, proszę zadzwonić, do widzenia”.

Tutaj, by zacząć z kimś robić interesy trzeba się z nim zaprzyjaźnić. Niedopuszczalne jest przechodzenie na tematy biznesowe w pierwszych rozmowach po poznaniu. Rozmawia się o wszystkim innym byle nie o interesach: o rodzinie, zainteresowaniach, kraju itp. Po jakimś czasie Wietnamczycy wybierają się razem na karaoke, czy zapraszają się do swoich domów co oznacza już wyróżnienie.

Nie rozumieją tego Europejczycy, którzy wpadają jak grom do biura i chcą od razu oferować. Jeżeli nie wiem, jak się śmiejesz, co robi twoja siostra i jeśli nie byłeś u mnie w domu, to nie ma interesów.

Polacy robią wszystko na odwrót. Interesy robią z ludźmi, których nie znają. Nasze przysłowia powiadają, że interesy z przyjaciółmi to najlepszy sposób na ich utratę. Co więcej obcych można oszukiwać, można im nie zapłacić, czy sprzedać lewy towar – przyjacielowi by nie wypadało, tzn. skończyłoby się to na pewno utratą przyjaciela. Ze znajomymi i rodziną o interesach nie rozmawiamy i sobie nie pomagamy – każdy chce być super-samodzielny, każdy uważa, że to jest prywatna sprawa każdego z osobna.

To tylko teoretycznie ułatwia prowadzenie interesów bo z drugiej strony biznes opiera się w dużej mierze na zaufaniu. Jeśli zaufanie nie funkcjonuje, ryzyko przedsięwzięcia jest o wiele większe. Oszustwa mają swoje konsekwencje. Marketing szeptany szybko rozsiewa wokół wieści o niesolidnym przedsiębiorcy. Czy zostają więc jakiekolwiek zalety prowadzenia działalności gospodarczej w ciemno?

Z drugiej strony jakbyśmy nie rozumieli siły kumulacji pieniądza, kumulacji poprzez zaufaną współpracę, łączenie wysiłków we wspólnym działaniu ze znajomymi, rodziną i przyjaciółmi. Jakbyśmy nie rozumieli również aspektu pedagogicznego i tego, że jeśli moja rodzina się wzbogaci to i mi będzie lżej. Kto ma uczyć prowadzenia interesów, obracania pieniędzmi, jeśli nie rodzina i znajomi?


Czy jest to logiczne, że w interesach mamy większe zaufanie do papieru, internetu, CV obcych ludzi niż do naszych przyjaciół i znajomych, z którymi łączy nas o wiele więcej? Czy tak bardzo ufamy tym papierom, że pozwalamy by nasze pieniądze wypływały z rodziny i poza grono naszych znajomych do obcych ludzi?

wtorek, 5 kwietnia 2011

Wychowanie wilka - podstęp wroga

Wychowanie wilka od pradawnych czasów wyglądało podobnie. Jego podstawową komórką społeczną, w której dorastał była rodzina. W niej to młody wilk uczył się stawiać pierwsze kroki w nieujarzmionym świecie przyrody. Uczył się samodzielności, a więc uczył się zdobywania pożywienia, rozpoznawania zasadzek złych ludzi. Każdy dojrzały wilk wiedział, że zbyt łatwa zdobycz prawie zawsze jest zasadzką! By młody wilk przeżył musiał zaufać starszym i w to uwierzyć. Wiele młodych wilków nie dawało temu wiary. Wiadomo, młodość rządzi się swoimi prawami. Te wilki stawały się łupem kłusowników, ich futra pieściły później alabastrowe szyje wychuchanych panienek rodzaju ludzkiego, tak lubiących zaspokajać swą próżność, nie zważając na ścielące się dookoła trupy.

Kiedyś pewna gromada, a była to gromada tzw. czerwonych wilków, bardzo walecznych i dbających o wychowanie swych wilcząt na najbardziej agresywne, a z drugiej strony ostrożne i przebiegłe wilki, sprzeniewierzyła się prawu świata przyrody. Wilki z tej gromady, w swej dumnej próżności uznały, że nie chcą dłużej dzielić się otwartymi przestrzeniami i pożywieniem z innymi wilkami. Od tamtej pory Czerwona Gromada na kolejnych naradach przemyśliwała jak pozbyć się innych wilków i mieć cały dziki świat przyrody na własność. Na początku wilki te prowadziły otwartą wojnę z innymi wilkami. Zostało stoczonych wiele bitew, przynoszących ofiary zarówno po stronie agresora jak i atakowanych gromad. Czerwona Gromada zauważyła, że ma przez ciągłe i otwarcie prowadzone działania wojenne ma wokół siebie coraz więcej wrogów, i co raz trudniej jej wygrywać bitwy. Odtąd czerwone wilki postanowiły nie prowadzić bezpośredniej walki, zaczęły używać podstępów. Postanowiły one osłabić wychowanie wilcząt w innych gromadach, by zaszczepić w nich lęk, a z drugiej strony brak roztropności. Lęk przed światem, wynikający z nieznajomości własnej tożsamości, swojej siły i swoich słabości. Nieroztropność, która utrudni młodym wilkom rozróżnianie zdobyczy od zasadzki. Zalękniony wilk łatwiej da się zniewolić człowiekowi, nieroztropny łatwiej wpadnie w sidła – tak kombinowały czerwone wilki. Ale co zrobić by przejąć kontrolę nad wychowaniem młodych wilków?

Czerwone wilki postanowiły się rozdzielić i od tej pory funkcjonować wewnątrz gromad, które planowały zwalczyć. Następnie - taki był ich plan - chciały przekonać wilki z tamtych gromad, by te przekazały wychowanie swoich wilcząt „gromadzie”, a wtedy, czerwone wilki przejmą nad tym wychowaniem kontrolę. Plan nie zadziałał... Wilczyce nie chciały powierzać wychowania swoich wilcząt innym wilczycom. Czerwone wilki zwołały naradę. Wymyśliły kolejny chytry plan: „musimy wmówić wilczycom, że chcą realizować się na łowach, a nie jako matki, z drugiej strony musimy zabierać wilczym rodzinom dużą część tego co upolują, wtedy wilczyce będą musiały polować cały czas również wtedy gdy jest czas karmienia i wychowania. Gdy to się dokona wilczyce na pewno chętnie oddadzą swe wilczęta”. Korzyści z tego planu mogło być wiele. Była duża szansa, że w końcu wilczyce, tracąc kontrolę nad wychowaniem swoich wilcząt i „realizując się” na łowach będą chciały mieć ich coraz mniej. Czy to nie był wspaniały plan? Nie będzie trzeba walczyć z innymi wilkami, one same wymrą, a te które się urodzą i nie wpadną w żadną zasadzkę wychowane zostaną tak, by chciały być tylko domowymi psami, mieć codziennie pełną miskę jedzenia, obrożę na szyi i „święty spokój”. Cały świat będzie należał do Czerwonej Gromady!