O polityce, społeczeństwie i gospodarce...

O polityce, społeczeństwie, gospodarce i ludzkiej duszy...

"Wśród ludzi rozpowszechnił się głupi zwyczaj mówienia o ortodoksji jako o czymś ciężkim, nudnym i bezpiecznym. A przecież nigdy nie istniało nic bardziej niebezpiecznego i podniecającego niż ortodoksja" G. K. Chesterton

czwartek, 24 lutego 2011

Czy Polacy się bogacą?

"Komunikat Głównego Urzędu Statystycznego głosi, że w styczniu przeciętne wynagrodzenie w sektorze przedsiębiorstw wyniosło 3391,59 złotych brutto i było o 5% wyższe niż rok wcześniej."

Stały wzrost naszych wynagrodzeń to tylko iluzja, jak twierdzi Krzysztof Kolany z portalu Bankier.pl. Powołuje się on na inflację, która w zeszłym roku wyniosła 3,8% co już zmniejsza realny wzrost płac do 1,2%. Średnia płaca realna, po odjęciu inflacji i obciążeń podatkowych, wyniosłaby dziś ok. 1100 zł.
(Źródło: opracowanie Bankier.pl na podstawie danych Głównego Urzędu Statystycznego. )

Z tego wykresu można też wyczytać co innego. Mianowicie ogromny wzrost obciążeń fiskalnych, które powodują, że różnica między płacą realną, a nominalną rośnie jeszcze bardziej. Ten rok wpisuje się w tendencję wzrostu różnicy albowiem zwiększenie podatku VAT o 1-3% w zależności od produktów, powoduje, że siła nabywcza pieniądza spada, a zatem jest to kolejny podatek, tyle, że przesunięty w czasie. To spowoduje, że obciążenie fiskalne wzrośnie, a także, będziemy mieli do czynienia z dodatkowym czynnikiem zwiększającym inflację. Jest też projekt by zwiększyć podatek VAT na ubranka dziecięce z 8 do 23% (sic!). Najwyraźniej dzieci w tym kraju rodzi się jeszcze za dużo, w związku z tym rząd postanowił zwiększyć koszty ich utrzymania...

Jeszcze ciekawiej prezentuje się wzrost naszych wynagrodzeń w relacji do kursu złota:
(Źródło: Bankier.pl)

Z wykresu wynika, że nasze płace w relacji do kursu złota praktycznie nie wzrosły! Ewidentnie duży wpływ na ten stan rzeczy miał kryzys na przełomie 2008 i 2009 roku. Wydrukowano wtedy ogromną ilość pieniądza, co spowodowało, że złoto w relacji do dolara zaczęło drożeć. Niektórzy finansiści uważają, że po wpompowaniu bilionów dolarów w amerykańską i europejską gospodarkę cena złota jest niedoszacowana ok. dziesięciokrotnie.

To wszystko powinno nas ostrzec przed zbytnią ufnością w siłę naszej gospodarki. Ostaliśmy się jako "zielona wyspa" na oceanie kryzysu, niestety wysokim kosztem: deficyt budżetowy urósł do rekordowych rozmiarów. To również spowoduje galopującą inflację. ZUS jest na skraju bankructwa, a rząd unika prawdziwych reform. Kryzys dopadnie nas najprawdopodobniej po Euro 2012. Gospodarka bez dodatkowego bodźca zwolni, a wtedy może się ujawnić jej stan faktyczny.

Jaki jest sposób na przetrwanie lat chudych, które niewątpliwie nadchodzą? Kryzys gospodarczy może być dla każdego z nas dużą szansą, pod warunkiem, że będziemy dobrze do niego przygotowani. Na pewno stanieją wtedy nieruchomości, których cena cały czas utrzymuje się na zawyżonym, łatwością zaciągania kredytów, poziomie. Może wystąpić też tzw. hiperinflacja, czyli gwałtowny spadek wartości nabywczej pieniądza. Można się przed tym zabezpieczyć lokując pieniądze w srebro lub złoto albo w małe firmy usługowe, na których usługi popyt będzie również w latach kryzysu. Np.: kwiaciarnie, zakłady fryzjerskie, myjnie, warsztaty samochodowe.

"Polacy bogaćcie się! Bogaćcie się, każdy na swoją skalę. (...) Dążcie do tego aby móc zapewnić niezależność finansową, życiową swoim najbliższym, swojej rodzinie, swojej parafii i swojemu Kościołowi."

Więcej o wzroście płac:

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz