Współcześni katolicy do szpiku kości przesiąknięci są egoizmem i mentalnością antykoncepcyjną. Dzieci są dobrem ale nie mogą nam przeszkadzać w wygodnym życiu, dlatego odpowiedzialność to decydowanie się na dzieci z umiarem – taki pogląd jest dziś poglądem dominującym. A przecież małżeństwo ze swej natury powinno być otwarte na osobę trzecią, jako wspólnota. Akt małżeński ze swej natury powinien być otwarty na przekazywanie życia. Jeśli ktoś zamknięty na dziecko (nawet tylko w danym momencie) podejmuje akt małżeński, to taki czyn jest wewnętrznie sprzeczny. Spójrzmy na owoce takiego podejścia do ludzkiej płciowości. Współcześnie zdaje się właściwie, że jest to zaspokajanie zwykłej potrzeby fizjologicznej, które każdemu się należy, bez względu na konsekwencje. Może nie takie zwykłe i może w imię "miłości" ale staje się doskonałym opium, którym może się upoić. Ułuda szczęścia, za którą wielu ludzi może się uganiać, zanim zdrowie im odmówi posłuszeństwa. Obcowanie płciowe współcześnie nie jest już aktem o głębokim znaczeniu społecznym. Coraz lepiej radzimy sobie z omijaniem niepożądanych konsekwencji. Rozdzielenie aktu małżeńskiego od jego skutków doprowadziło współczesne człowieczeństwo do jakiegoś strasznego wynaturzenia. Akt, który miał być współuczestnictwem w akcie stwórczym Boga, stał się pustą wydmuszką. Egotyczni ludzie poszukują coraz mocniejszych doznań w wynaturzeniu, które nie może doprowadzić do żadnego spełnienia. Skupianie się na powierzchownych doznaniach oddala od siebie małżonków, zamiast ich zbliżać. Traktujemy drugą osobę technicznie, aby zapewniła nam ona odpowiedniej jakości doznania. Zamiast ofiarności i wzajemnego oddania jest poszukiwanie „realizacji siebie” – słowo klucz współczesnego świata. „Realizacja siebie” to nic innego jak życie skupione na sobie, a zatem zaprzeczenie przykazaniom miłości, samoubóstwienie i detronizacja Boga.
Czymże jest wzajemne dobro małżonków? Oto jest pytanie. Jeśli jest to postęp w drodze do świętości, to jest to zadanie dla każdego człowieka, zatem nie jest to szczególnym celem małżeństwa. Poza tym zaufanie Panu Bogu w otwarciu się na dzieci nie może być przeszkodą w rozwoju duchowym, wręcz przeciwnie. Czy ktoś może temu zaprzeczyć? Zatem szczególnym celem małżeństwa w dalszym ciągu pozostaje zrodzenie i wychowanie potomstwa. Inne rozumienie „dobra małżonków” prowadzi nas do usankcjonowania egoizmu, życia dla siebie, a nie dla Boga i bliźnich.
Jezus Chrystus proponuje nam współuczestnictwo w dziele stworzenia. Jesteśmy powołani do tego aby jako małżonkowie „zradzać” dzieci nie tyle dla siebie ale przede wszystkim dla Boga i dla Kościoła(2). Zradzanie to również wychowanie czcicieli Boga. A zatem, im więcej dzieci zrodzimy i im lepiej je wychowamy, tym ludzie będą mogli oddać większą chwałę Bogu. Jeśli zatem, jako małżonkowie limitujemy Pana Boga w Jego akcie stwórczym, to tak, jakbyśmy chcieli pozbawić Go większej chwały.
Przypisy:
1. „Przez zjednoczenie małżonków urzeczywistnia się podwójny cel małżeństwa: dobro samych małżonków i przekazywanie życia.” - KKK Pallotinum 1994, 533.
2. „Najpierw bowiem związkowi małżeńskiemu dane zostało wyższe i wznioślejsze posłannictwo niż to, które mu z natury przysługiwało; zmierzać ma ono nie tylko do utrzymania rodu ludzkiego, lecz do rodzenia dziatek Kościoła, "współmieszkańcy świętych i domownicy Boży" (Efez 2,19), "aby mianowicie rodził się, był wychowywany lud czcicieli i wyznawców Boga i Zbawiciela naszego Chrystusa Pana" .” – Leon XIII, encyklika Arkanum Divinae sapientiae
„Pierwsze więc miejsce pomiędzy dobrami małżeństwa zajmuje potomstwo. I zaprawdę sam Stwórca rodzaju ludzkiego, który w dobroci swej w dziele rozkrzewienia życia postanowił ludzi użyć jako pomocników swych, nauczał tego, kiedy, ustanawiając w raju małżeństwo, powiedział do prarodziców naszych, a przez nich do wszystkich przyszłych małżonków: "Roście i mnóżcie się i napełniajcie ziemię". To samo znajduje św. Augustyn w słowach św. Pawła Apostoła do Tymoteusza: "Że celem rodzenia zawiera się małżeństwo, świadczy Apostoł w ten w sposób: Chcę, aby młodsze szły za maż. A jakoby wtrącono pytanie: Dlaczego? dodaje zaraz: "Aby dzieci rodziły i stawały się panami domu".” – Pius XI, encyklika Casti connubi